Pam Nelson nie planowała kariery zawodowej. Mając doświadczenie w finansach, większość swoich dwudziestych i trzydziestych spędzała jako analityk, pracując dla takich firm jak Citibank i Merrill Lynch. Była zadowolona ze swojej pracy i mogła tam zostać - gdyby nie została zwolniona podczas kryzysu finansowego.
W tym momencie Pam i jej przyjaciółka Linda Lea, producent wykonawczy programów takich jak Chopped and Sweet Genius, wraz z Marią Baugh, redaktorką zarządzającą magazynu Food Network, rozmawiali o wspólnym otwarciu sklepu z babeczkami. Po zwolnieniu Pam poszła do nich i powiedziała: „To jest czas, aby to zrobić”. Pomyślała, że będzie nad tym pracować przez może sześć miesięcy lub rok, a potem wróci i raz znajdzie prawdziwą pracę. rynek odbił się.
To było pięć lat temu. Od tego czasu panie otworzyły Butter Lane Cupcakes, które przekształciło się w prężnie działającą firmę z dwiema witrynami sklepowymi, ciągłym strumieniem dostaw i zamówień gastronomicznych oraz niezwykle popularnymi zajęciami pieczenia babeczek. I to zmieniło się w (więcej niż) pełnoetatową pracę dla Pam.
Usiedliśmy z Pam, aby porozmawiać o tajnikach prowadzenia małego biznesu spożywczego i uzyskać jej poradę dla każdego, kto myśli o podjęciu własnego przedsięwzięcia.
Skoro twoje wykształcenie nie było związane z jedzeniem, czy była dla ciebie duża krzywa uczenia się?
Myślę, że byliśmy dość sprytni, jeśli chodzi o utrzymanie tego bardzo prostego modelu. Nie ma mowy, żebym przyjął na przykład restaurację z pełnym wyposażeniem. W przypadku babeczek Twój ekwipunek jest prosty - w zasadzie kilka mlecznych produktów i dużo cukru i mąki - a nasz model produkcji jest bardzo prosty. Od samego początku zdecydowaliśmy, że chcemy tylko robić babeczki czekoladowe, waniliowe i bananowe. Wszystkie warianty pochodzą z naszego oblodzenia, z którym łatwiej jest pracować. Uproszczenie tego pomogło nam jako początkującym.
Następnie nauczyliśmy się od ludzi, którzy są naprawdę mądrzy. Poszedłem do kuchni testowej ze wspaniałym szefem cukiernictwa, a on naprawdę mnie nauczył - nie tyle niuansów dobrego wypieku ciasta, ponieważ wiedzieliśmy, że to nie to, co robimy - ale jak zrobić wspaniałą waniliową babeczkę, 1000 razy dziennie. Musisz nauczyć się robić doskonałą jakość przy dużej głośności i musi być naprawdę spójna.
Wreszcie zatrudniliśmy świetnych menedżerów i piekarzy do obsługi całej produkcji, abyśmy mogli zająć się innymi sprawami. Mantra w małych firmach brzmi: „Pracuj nad swoim biznesem, a nie w nim”. Myślę, że fakt, iż nikt z nas nie jest piekarzem, nie powstrzymał nas przed wpadnięciem w tę pułapkę.